środa, 25 kwietnia 2018

Wiosenne fit nóżki (zimne nogi)

Witajcie!
Dzisiejszy post już od dawna czekał na publikację, brakowało nam tylko czasu by posklejać wszystko w spójną całość. Jesteście ciekawi gdzie Was zabieramy? W kolejną podróż w czasie... Kto z Was przed laty bywał na prawdziwych swojskich weselach doskonale pamięta smak tradycyjnych zimnych nóżek. My prezentujemy nieco odmienioną i lżejszą wersję (bo wiosna, bo trzeba być fit!). ZAPRASZAMY!


Wiosenne fit nóżki

Składniki:
  • Udka z kurczaka
  • Marchew
  • Pietruszka
  • Por
  • Seler
  • Groszek
  • Brokuły
  • Cebula
  • Żelatyna
  • Ziele angielskie, liść laurowy, wegeta, pieprz ziarnisty
  • Natka pietruszki
Wykonanie:
Do gotującej się wody wrzuciliśmy umyte mięso i chwilę gotowaliśmy. Następnie kolejno wrzuciliśmy obraną przez Jarka marchew, pietruszkę, seler, przyprawiliśmy ziołami i wegetą, a pod koniec gotowania rosołu dodaliśmy por oraz przypalaną cebulę. Ugotowane nogi oraz warzywa zostały wyjęte z wywaru, a po ostygnięciu kroimy wedle uznania (u nas padła decyzja na talarki), a mięso obieramy. W drugim garnku ugotowaliśmy do miękkości brokuły. W małej ilości rosołu Sławek dobrze rozpuścił żelatynę (zgodnie z proporcjami podanymi na opakowaniu) oraz dolał do reszty. 




W przygotowanych przez Gosie miseczkach Sebastian warstwami poukładał mięso, groszek, marchew, pietruszke, selera, natkę pietruszki, brokuł, a Sławek całość zalał przestygniętym rosołem z dodatkiem żelatyny.



Miseczki włożyliśmy do lodówki na noc, a nazajutrz efekt finalny prezentował się tak:

Dziś to już wszystko co dla Was mamy, ale dla odmiany w kolejnym poście zaprosimy Was na domowe kopytka z cebulką i zasmażaną kapuchą. Będziecie?

Pozdrawiamy,
Sebastian, Gosia, Sławek, Jarek, Paula

piątek, 6 kwietnia 2018

Team tort (owocowy tort z bitą śmietaną)

Cześć i czołem!
Mogłoby się wydawać, że poświąteczny okres, to czas wytchnienia dla każdego małego i dużego kuchcika. Po weekendowym ucztowaniu i jeszcze dłuższych przygotowaniach w głowie się nie mieści, że następny tydzień znów można zacząć od świątecznych wypieków. Dlaczego świątecznych? Otóż w tym tygodniu nasz ŚDS obchodził swoje małe święto- 15 urodziny. Nasz team mimo obaw podjął się ogromnego wyzwania jakim jest URODZINOWY TORT! Szczerze? Do tej pory sami nie możemy uwierzyć, że udało nam się wyczarować takie cudo, zwłaszcza, że w tej dziedzinie nawet nie raczkujemy, jesteśmy dosłownie w pieluchach! Efekt wizualny za chwilę zobaczycie, a w to, że nie tylko wyglądał, ale i był przepyszny musicie uwierzyć nam na słowo. Ponieważ wspólnie włożyliśmy sporo pracy w powstanie tego "dzieła", a każdy z nas dał coś od siebie, to jedyną adekwatną nazwą dla niego jest...

Team tort




Biszkopt:

  • 6 jaj
  • 1,5 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 4 płaskie łyżki mąki tortowej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka cukru

Białka ubijamy na sztywną pianę, a następnie po trochu dosypujemy cukru i miksujemy tak długo, aż cukier przestanie być wyczuwalny. Do powstałej masy wrzucamy żółtka delikatnie mieszając, najlepiej łyżką. Dalej dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia, cały czas delikatnie mieszamy. Ciasto wylewamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170°C na 15-20min. UWAGA! PO UPIECZENIU BISZKOPT UPUSZCZAMY NA PODŁOGĘ! Jeśli nie utachnie to znaczy, że jest dobrze upieczony, a do tego będzie puszysty! Na drugi dzień dzielimy go na 3 części, kropiąc mieszanką wody, cukru i cytryny.


Pierwszą część Sławek posmarował dżemem brzoskwiniowym i położył drugą warstwę biszkoptu. W tym samym czasie Sebastian ubijał śmietanę z dodatkiem śmietanfixu (dzięki temu jest ona sztywniejsza i lepiej współpracuje podczas nakładania). Gosia zabrała się za owocowy element tortu- krojenie bananów i ananasów.






Jako drugą warstwę położyliśmy śmietanę, a skąpane w niej owoce pięknie współgrały kolorystycznie z poprzednią częścią.
Po położeniu ostatniego biszkoptu całość (górę i boki) dokładnie pokryliśmy resztą śmietany.






No i nadszedł czas zdobień! Boki obłożyliśmy podłużnymi biszkopcikami, a góra to mieszanka kolorywych łakoci, z którymi sami poniekąd możemy się utożsamić. Jesteśmy dosłownie jak te kolorowe cukierki, wizualnie bardzo się od siebie różnimy. Mamy różne kolory, różne kształty, ale środek mimo wszystko ten sam- słodki, wywołujemy uśmiech, radość, a po chwili chce się nas więcej (aczkolwiek wewnątrz zdarzają się i twarde orzechy, którym trzeba poświęcić nieco więcej czasu by w następstwie móc oddać się błogiej, podniebiennej rozkoszy).





I to na tyle kochani. Na koniec pragniemy zachęcić Was do kupna najnowszego numeru Kuriera Słupeckiego, w którym piszą nie tylko o naszej pracowni kulinarnej, ale również i o nas. Za wywiad i odwiedziny dziękujemy Pani Dorocie Woźniak-Rosadowskiej, mamy nadzieję, że to nie ostatnie nasze wspólne spotkanie. Trzymajcie się słodko!


Pozdrawiamy,
Sebastian, Gosia, Sławek, Jarek, Paula